Open city / Otwarte miasto
Miasto otwarte na przybysza, na nowe idee, reinterpretacje starych i na sztukę, którą mieszkańcy Lublina mogą spotkać w otwartej, publicznej przestrzeni. Sztukę, która często w nieortodoksyjny sposób anektuje miejsca czy społeczne zachowania i rytuały. Chcemy też pytać o jej miejsce we współczesnym świecie, zalewanym potokiem obrazów, wypełnionym gorączkową produkcją i obiegiem dóbr, z jego masową kulturą i – rzekomo wypełniającą potrzebę działania – polityką. Chcemy pokazać, że sztuka na różne sposoby, poważnie i lekko, może odnosić się do ważnych problemów, także tych związanych z kultem religijnym, patriotyzmem czy gospodarką. Przedstawiane prace i działania są wielowymiarowe, nawet jeśli wydawałoby się, że mierzą się wprost z problemami, takimi jak „wzmożenie moralne” czy pamięć multikulturowego niegdyś miasta, którego już nie współtworzą jego żydowscy mieszkańcy.
Na placu Litewskim naznaczonym przez różne uroczystości, akcje polityczne, wypełnionym pamiątkami narodowymi, przedstawiamy pracę Kamili Szejnoch, przekształcającą maszt flagowy. Swoim kapryśnym zawijasem jest on wymierzony przeciwko używaniu narodowych uczuć jako poręcznej pałki na Innego (przeciwnika politycznego, obyczajowego odmieńca, cudzoziemca…). „Holy machine”, tej samej autorki, to maszyna podobna do bankomatu, której program konsultowany z księdzem, w sposób nieco żartobliwy zajmuje się naszym życiem religijnym, wykonuje różne operacje i wystawia pokwitowania. Roch Forowicz w pracy „Detekcja” również dotyka religijnego rytuału, wykonując prosty gest, filmuje fasadę katedry kamerą termowizyjną. Wykrywająca ciepło kamera przekazuje obraz o intensywnych barwach, w którym gromadzący się wierni ogrzewają i zmieniają kolor dachu. Plac Litewski gości też wieczorne przedstawienie Komuny Warszawa „Lublin-Warszawa-Lublin” – rzecz o podróżach ujętą przez grupę silnie akcentującą w swoich wystąpieniach treści społeczne. W pobliżu domu towarowego znajduje się lightbox Karoliny Breguły ze zdjęciem przedstawiającym mężczyznę, którego wciągnęła książka pt. „Modern art”, trzymana zresztą do góry nogami. Praca ta mówi, że sztuka może fascynować nawet, jeśli się jej nie czyta i rozumie zgodnie z instrukcją. W pobliżu Akademia Ruchu wykona swoją akcję „Pole cudów”, która w symboliczny sposób odnosi się do wspólnego siania, tworzenia i znajdowania w tym radości. „Obrona” to druga akcja grupy wykonywana wspólnie z wolontariuszami, sygnalizująca obronę indywidualności i odnosząca do wyróżnionych, pilnujących nas służb. W pobliżu znajdują się dwie realizacje o równie humanistycznym przesłaniu. Praca Bohdana Rucińskiego „Przejście”, która umożliwia przejście przez sylwetkę w uniwersalnym geście otwarcia, a na skwerze, ze „Źródeł” Myroslava Vaydy, spod uniesionej darni sączy się kolorowe światło, każące spojrzeć na planetę jako na źródło pozytywnej energii. Z podobnym pietyzmem traktuje ziemię, kryjącą zapis często dramatycznej historii, w swojej akcji „Archaeologica Lubelska” Peter Russel, który w przypadkowo wybranym miejscu przeprowadza niby-wykopaliska. Kilka prac odnosi się do często nieuświadamianego problemu, że pomijając ludzki i moralny wymiar katastrofy, nie można bez szkody dla kulturowej i nawet ekonomicznej ciągłości każdego miasta usunąć z niego przeciętnie 1/3 ludności. Należy też pamiętać, że nasza polskość była określana przez i wobec Innych – żydowskich współobywateli, których zabrakło. Ronen Eidelman porusza to nawołując do Coming out, odkrycia swoich korzeni, proponuje akcję plakatową z wizerunkami lubelskich Żydów: biznesmenów, malowniczych typów, harcerek czy działaczy społecznych. Świecące „Oko cadyka” Jarosława Koziary zmienia perspektywę topograficzną i odnosi się do idei Lublina zbudowanego na planie człowieka. Oko, które promieniuje, uważnie obserwuje wysokie rejony i według miejskiej legendy znajduje się na miejscu domu Jakuba Icchaka Horowica – „Widzącego z Lublina”. Przez ustawioną w pobliżu „Lunetę” Karoliny Breguły będzie można zobaczyć brzeg dalekiego kraju, którego mieszkańcy sympatycznie nas pozdrawiają i posługują się innym niż my alfabetem. W pobliżu znajduje się instalacja Akademii Ruchu „Rzut poziomy. Pokój dzienny. Pokój czyniący”, która przypomina deweloperski rysunek nałożony na fragment ruin kościoła farnego. Kontrastuje ona ideę uświęconej wspólnoty ze współczesnymi instrumentalizującymi ją praktykami. Symbolikę architektury wykorzystuje także Paweł Hajncel w „Mysterious garden”, działaniach na i wobec muru ze swojskim H.W.D.P. W pracy, która jest do odczytania w pełni dopiero nocą, sugeruje przestrzeń skrywającą rzeczywistość pełną obietnic i uduchowioną. Piotr Wysocki zaprasza nas do swojego kina „Czuwaj”, gdzie pokazuje film o pielgrzymującym do miejsc społecznego poruszenia i uroczystości filmowcu-amatorze a zarazem wiekowym harcerzu. Przedstawia człowieka z oryginalnymi poglądami na sztukę, którego chlebem i wodą są narodowe uniesienie i symbolika. Daniel Rumiancew przedstawia zapis heroicznego performance „Spacer w zieleni” i działanie w trolejbusie „Śniadanie na trasie”, gdzie stara się stworzyć intymne miejsce do wykonania prywatnych gestów. Jadwiga Sawicka w akcji „Cytaty za darmo” wyraża krytykę społecznego organizmu, którego główną funkcją jest wymiana i zdobywanie dóbr materialnych. Przestrzega, by nie przedłużać tego na inne ludzkich relacje i żeby nie zaciemniało to rzeczywistości, w której się poruszamy. Swoisty nadmiar produkcji porusza też w swoim wykładzie „Kultura remiksu, czyli po prostu kultura” Jarosław Lipszyc, który przedstawi nam metodę tworzenia poezji poprzez recykling tekstów.
Mam nadzieję, że artyści, którzy spotkali się na festiwalu, wykonując niekiedy proste gesty, dotykają spraw najważniejszych, o których często nie myślimy z braku czasu, energii czy odwagi. Spodziewam się, że przedstawione tu prace będą składową autentycznego życia kulturalnego Lublina, które w co raz większym stopniu będzie się opierać się na nowatorskich i pełnych istotnych treści formach.
Krzysztof Żwirblis